Mieć kota, a tak naprawdę go nie mieć

Ten nieco zawiły tytuł jest wstępem do ciekawej analizy sytuacji, którą dobrze zna wiele osób. Chodzi o tzw. kota dochodzącego, który nie mieszka na stałe w jednym domu, ale odwiedza go w celu najedzenia się, pooglądania życia rodzinnego i krótkiej zabawy z mieszkańcami. Czy to dobry układ? Warto się nad tym zastanowić.

Wygoda dla ludzi

Instytucja kota dochodzącego bez wątpienia ma plusy dla rodziny, którą odwiedza mruczek. Spada jej z barków obowiązek zapewnienia kotu ciepłego kąta do spania, chodzenia z nim do weterynarza, dbania o jego higienę. Zwierzakowi w zupełności wystarczy pełna miska i odrobina uwagi – w dodatku tylko wtedy, gdy ludzie mają na to ochotę i czas. Ideał.

Z drugiej jednak strony z kotem dochodzącym nigdy nie da się nawiązać tak silnej relacji, jak z mruczkiem mieszkającym w domu na stałe. To mimo wszystko jest obcy kot, którego pochodzenia nie znamy i nie jesteśmy w stanie w 100% mu zaufać. On także nie obdarzy domowników bezkresną miłością i oddaniem.

Koty dochodzące to częste zjawisko

Koty są bardzo zaradne, dlatego świetnie potrafią namierzyć ludzi, którzy okażą im dobre serce i podrzucą coś smacznego do zjedzenia. W dobie rozrastających się osiedli domków jednorodzinnych coraz częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem kotów dochodzących. Wędrują one od domu do domu z nadzieją, że otrzymają pełną miskę, a może i jakiś ciepły kąt na zimę.

A jeśli jest czyjś?

Osobną kategorię kotów dochodzących tworzą zwierzęta, które wcale nie są bezdomne. Mają właścicieli, jednak ci umożliwi im swobodne wychodzenie na dwór. Koty wałęsają się po okolicy, zaglądają do ogródków i czasami trafiają na jakieś smakołyki. Tak zaczyna się regularne dokarmianie.

Może dojść do absurdalnej sytuacji, w której kilka rodzin jest święcie przekonanych, że kot odwiedza tylko je, a w rzeczywistości mruczek objada się w kilku miejscach, by na noc wrócić do swojego prawowitego domu.

Dlatego pamiętaj: zanim zaczniesz dokarmiać nieznajomego kota, upewnij się, czy przypadkiem nie należy on do kogoś innego. Zdradza to zadbany wygląd zwierzęcia, jego śmiałość w stosunku do ludzi i oczywiście obróżka. W takiej sytuacji nie dokarmiaj i nie wab.

Jeśli jednak kot stale wraca i marnieje w oczach, jest to znak, że prawdopodobnie się zgubił lub został wyrzucony z domu. Rozpocznij wtedy akcję poszukiwania jego właścicieli (np. na Facebooku) i pomóż zwierzakowi poprzez dokarmianie.

Czasami dochodzenie nie wystarczy

Kot dochodzący szybko może przywiązać się do domu, w którym okazano mu serce. Jeśli jest bezdomny, to prawdopodobnie zacznie szukać bliskości z dokarmiającym go człowiekiem. Miej to na uwadze, bo przed zimą trzeba będzie podjąć decyzję, co zrobić z mruczkiem. Rozważ wtedy scenariusz przygarnięcia go pod swój dach i zyskania przyjaciela z prawdziwego zdarzenia na „pełen etat”.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie