W polskich miastach żyją dziesiątki tysięcy bezpańskich kotów, które całkiem nieźle sobie ze swoją bezdomnością radzą. Zimy spędzają w blokowych piwnicach, latem polują na ptaki, szczury i myszy, rozmnażają się i sprawiają wrażenie, że kontakt z człowiekiem jest im do niczego niepotrzebny. Jednak wiele osób widząc takiego samotnego kota wałęsającego się koło ich domu ma odruch przygarnięcia zwierzaka pod własny dach. To bardzo ryzykowne rozwiązanie, które wcześniej trzeba kilkakrotnie przemyśleć. Dlaczego? Oto 5 dowodów na to, że kot z ulicy niekoniecznie dobrze zaaklimatyzuje się w naszym domu.
- Może nie jest bezpański? - trywialna sprawa, nad którą rzadko się zastanawiamy. Koty, jak wiadomo, lubią chodzić własnymi ścieżkami i nierzadko są przez swoich właścicieli wypuszczane z domu nawet na cały dzień. Doskonale znają drogę do swojego legowiska, dlatego zwykle wieczorem wracają niosąc jakąś niespodziankę w postaci chociażby martwego wróbla. Postronnemu obserwatorowi może się wydawać, że kot jest bezdomny. Jeśli weźmie go pod swój dach kusząc jakimś smakołykiem, wprowadzi do życia zwierzaka wielki chaos. Nie mówić już o rozpaczy prawdziwego właściciela.
- Nieznana przeszłość – bezdomne koty zwykle bardzo dużo przeszły, szczególnie jeśli zostały po prostu wyrzucone na ulicę przez bezdusznego właściciela. Mogą bardzo różnie reagować na zaloty kolejnego człowieka. Nie wiemy, jak zachowają się w towarzystwie dzieci, czego się boją, co doprowadza je do szału. Ryzykujemy więc zniszczenia, a nawet atak ze strony kota.
- Dziki kot nie musi się zaadoptować wśród ludzi – wiele kotów jest bezdomnych od urodzenia, często tracą one matkę jeszcze w okresie karmienia, co w naturalny sposób przekłada się na to, że są po prostu zdziczałe. Biorąc takiego osobnika pod swój dach burzymy dobrze mu znany świat, sprzeciwiamy się jego naturze. Trudno od takiego kota wymagać, aby nagle zaczął korzystać z kuwety, skoro wcześniej załatwiał się gdziekolwiek. To rodzi frustrację.
- Spore wydatki – kota przygarniętego wprost z ulicy trzeba jak najszybciej zaprowadzić do weterynarza, który wykona wszystkie niezbędne szczepienia, a także zleci badania krwi na obecność pasożytów i groźnych wirusów. To wszystko spada na głowę nowego właściciela, który musi ponieść duży wydatek. Podczas badania może się też okazać, że kot jest bardzo chory, a koszt jego leczenia również spadnie na barki przygarniającego.
- Konieczność posiadania wysokiej empatii i ogromnych pokładów cierpliwości – bezdomny kot przygarnięty wprost z ulicy, szczególnie już dorosły, bardzo wolno będzie przystosowywać się do nowej dla niego rzeczywistości. Będzie gryźć, drapać meble, znaczyć teren, a człowiekowi nie wolno go za to karać – w końcu to my zmusiliśmy go do życia ze sobą, a nie na odwrót. Proces adaptacji może trwać bardzo długo, a niektórych kocich przyzwyczajeń pewnie nigdy nie uda się wyplenić.
Warto o tych wszystkich sprawach pamiętać, zanim ochoczo pochylimy się nad bezdomnym kotem i weźmiemy go pod swój dach. Ryzyko jest niestety spore, dlatego dużo lepszym rozwiązaniem wydaje się po prostu przygarnięcie zwierzaka ze schroniska. Zrobimy dobry uczynek, ale przynajmniej będziemy mieli pewność, że to faktycznie kot bezdomny, zaszczepiony, odrobaczony i zdrowy.