Absurd? Nie, takie sytuacje się zdarzają!

O czym mowa? Już wyjaśniamy. Jakiś czas temu dotarła do nas szokująca informacja, że osoba, która przygarnęła kota z jednego z polskich schronisk dla zwierząt, po kilku tygodniach postanowiła go „zareklamować”. Powód? Kot zachorował, a przecież schronisko zapewniało, że jest przebadany, zaszczepiony i ogólnie w dobrej kondycji. Tę sytuację trudno jest nawet skomentować, ale postanowiliśmy to zrobić, ponieważ okazuje się, że podobne przypadki wcale nie są odosobnione.

Nie ma czegoś takiego, jak „reklamacja” kota

Decydując się na adopcję kota musisz wziąć za to pełną odpowiedzialność. W założeniu nowy dom dla opuszczonych zwierząt mogą stworzyć wyłącznie ludzie dojrzali, stabilni emocjonalnie. To jednak tylko teoria. Schroniska każdego dnia borykają się z problemem podopiecznych, którzy do nich wracają – albo są przynoszeni przez nowych-starych opiekunów, albo perfidnie podrzucani.

Powody są różne, jednak zdarza się też, że nowi opiekunowie wpadają do schroniska z wielką awanturą, żaląc się na to, że zwierzak zachorował, a miał być przecież zdrowy. Właściciele są wielce zdziwieni faktem, iż kot może chorować niezależnie od pochodzenia, a jego leczenie kosztuje.

To przykład skrajnej nieodpowiedzialności, by nie napisać – głupoty. Oczywiście schroniska dla świętego spokoju, a przede wszystkim w trosce o los zwierząt, przyjmują takie „reklamacje”, jednak zawsze odbywa się to z niesmakiem i częściową utratą wiary w ludzki rozum.

Dwa razy się zastanów!

A najlepiej nawet trzy razy. Przygarnięcie kota, psa czy jakiegokolwiek innego zwierzęcia ze schroniska jest decyzją, od której nie powinno być odwrotu. Miej świadomość, że zwierzak może zachorować i nie uznawaj od razu, że schronisko „wcisnęło Ci kit”, byle tylko pozbyć się problemu. Jest to po prostu niemożliwe.

Wszystkie zwierzęta oddawane do adopcji są wcześniej dokładnie badane i otrzymują komplet szczepień. Wszystko po to, aby zminimalizować ryzyko niezadowolenia nowego właściciela. Jeśli więc kot zachoruje, to widocznie miał pecha lub jest to wina opiekuna, który np. pozwolił mu zbyt długo przebywać na mrozie.

Jesteśmy przekonani, że wśród naszych czytelników są ludzie wyłącznie odpowiedzialni, kochający zwierzęta i chcący dla nich jak najlepiej. Mimo to apelujemy do Was: bądźcie rozsądni i nie dopuście do tego, aby stać się bohaterami historii podobnej do tej, jaką przed chwilą opisaliśmy.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie