Wiele osób spotkało się z sytuacją, w której pod drzwiami ich domu pojawiła się kocia przybłęda, wyraźnie przestraszona i skrajnie niedożywiona. To trudny moment, bo przecież nie można zostawić mruczka bez pomocy, a z drugiej strony niekoniecznie mamy warunki, aby go do siebie przygarnąć. Wówczas dobrym pomysłem będzie dokarmienie zwierzaka, co pozwoli mu odzyskać siły – w międzyczasie natomiast szukamy mu nowego domu (najlepiej w Internecie, choć w ostateczności można też zawiadomić lokalne schronisko). Ważne jest przy tym, aby dokarmiać niedożywionego kota z głową. Podstawowe zasady przybliżamy w naszym poradniku.
Niedożywiony kot z pewnością cierpi na różnego rodzaju problemy z układem pokarmowym i trawiennym. Nie może więc od razu dostać ogromnej porcji jedzenia, bo to skończy się – w najlepszym przypadku – rewolucją żołądkową. Dożywianie musi przebiegać stopniowo – w niektórych przypadkach proces ten zajmuje wiele tygodni. Jeśli kot jest skrajnie wycieńczony i nie ma siły jeść, to jedynym ratunkiem dla niego będzie zabranie go do weterynarza, który poda biedakowi kroplówkę ze składnikami odżywczymi i minerałami.
Bardzo częstym błędem popełnianym przez osoby, które chcą pomóc niedożywionym bezdomnym kotom, jest serwowanie im ciepłego mleczka od krowy. Dobre chęci nie zmieniają faktu, że takie postępowanie może narobić więcej złego i wpędzić kota w poważne problemy żołądkowo-jelitowe. Mleko przede wszystkim jest tłuste, a niedożywiony organizm nie jest w stanie dobrze zagospodarować tłuszczów. Dlatego, paradoksalnie, w przypadku takich kotów najlepiej sprawdza się dieta lekkostrawna, oparta na dobrej jakości karmie o naturalnym składzie.
Może się zdarzyć, że niedożywiony kot wcześniej stołował się u kogoś innego i otrzymywał wyłącznie karmę najniższej jakości z marketu czy dyskontu. To z kolei może spowodować, że mruczek nie zaakceptuje innego, o wiele lepszego jedzenia. Najtańsza karma działa na koty uzależniająco, ponieważ zawiera mnóstwo sztucznych składników, w tym smakowych i zapachowych. Jeśli więc widzimy, że mruczek nie chce nawet ruszyć karmy wyższej klasy, dobrze będzie poeksperymentować z tą marketową. Lepsze to niż nic.