Choć mówią tak prawie wszyscy, to w praktyce nie ma czegoś takiego, jak „alergia na kota”. To oczywiście skrót myślowy, za którym kryje się nasze przekonanie, że jesteśmy uczuleni na kocią sierść. To także nie jest prawda, ale o tym za chwilę. Problem kichania i łzawienia oczu w obecności kota jest bardzo powszechny, nierzadko zmagają się z nim sami właściciele tych zwierzaków. Czy można mu jakoś zaradzić? Czy „alergia na kota” przekreśla szansę na posiadanie pupila?
Mit głosi, że reakcję alergiczną u ludzi wywołuje kocia sierść. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Uczula nas wydzielina białkowa, która pochodzi z kocich gruczołów ślinowych lub łojowych. Mamy z nią kontakt, ponieważ kot – jak powszechnie wiadomo – prawie bez przerwy czyści sobie futerko, zostawiając na nim mnóstwo śliny. Głaszcząc kociaka narażamy się więc na reakcję alergiczną.
Co ciekawe kichać i prychać mogą także osoby, które trzymają się od kota z daleka. Wystarczy, że znajdą się ze zwierzakiem w tym samym pomieszczeniu czy wręcz budynku. Wydzielina białkowa dotrze do ich nozdrzy w postaci złuszczonej skóry, której fragmenty są aż pięciokrotnie mniejsze od drobinek kurzu! Z łatwością osadzają się na ubraniach, ścianach i wielu innych elementach domowego wyposażenia.
Niestety tak, bo nie ma ani jednej hipoalergicznej rasy kotów. Nie jest także prawdą, że koty długowłose mają większą tendencję do powodowania reakcji alergicznych u ludzi. W praktyce długość sierści nie ma tu żadnego znaczenia.
Faktem jest natomiast, że zdecydowanie więcej wydzieliny białkowej produkują kocury, dlatego alergicy, którzy koniecznie chcą mieć w domu puchatego zwierzaka, powinni postawić na kotkę. Właściciele kocurów mogą natomiast nieco ograniczyć wydzielanie alergenu, po prostu czworonoga sterylizując. Oczywiście to nie daje 100% gwarancji sukcesu, bo produkcji wydzieliny białkowej nie można całkowicie zahamować. Dlatego konieczne jest wdrożenie jeszcze kilku bardzo istotnych zasad.
Przede wszystkim osoby uczulone na kocią wydzielinę białkową powinny maksymalnie ograniczyć obecność w swoich domach wszelkich tkanin, szczególnie grubych zasłon, firan, rolet, obrusów i dywanów. To właśnie na nich najczęściej i w bardzo dużych ilościach gromadzi się alergen, który później trafia do naszych nozdrzy i oczu. Dotykając ich narażamy się także na silne podrażnienia skórne.
Bardzo ważne jest także wyznaczenie w domu stref „wolnych od kota” i konsekwentne pilnowanie, aby zwierzak na pewno nie miał do nich dostępu. Na szczycie listy takich stref bezwzględnie powinna się znaleźć sypialnia. Nocne wdychanie alergenu jest wyjątkowo niekorzystne, a objawy to ciągłe zmęczenie, apatia i poranne trudności z oddychaniem. Kotu nie wolno także leżeć na materiałach i meblach, z którymi mamy bezpośredni kontakt – powinno się mu zakazać wskakiwania na kanapę, spania na narzucie, a tym bardziej w pościeli.
Bardzo ważna jest także czystość. Domy alergików mieszkających z kotami muszą być często i dokładnie sprzątane, włącznie z myciem podłóg na mokro, odkurzaniem mebli i praniem wszelkich tkanin. Często należy także prać ubrania mogące mieć kontakt z kotem. Uważajmy natomiast z odkurzaniem dywanu, który jest siedliskiem alergenów – podczas odkurzania będą unosić się w powietrzu. Dużo lepszym rozwiązaniem jest więc regularne czyszczenie dywanu specjalnymi płynami, a najlepiej odkurzaczem parowym.
Jeśli wszystkie te metody zawiodą, a objawy alergii będą się nasilać, pozostanie nam tylko leczenie. Pomocną okazują się zwykle zastrzyki, a także leki doustne, które powinien dobrać lekarz alergolog. Tylko wówczas życie pod jednym dachem z kotem będzie w ogóle możliwe.