Yulin to miasto w południowych Chinach, o którym reszta świata pewnie nigdy by nie usłyszała, gdyby nie jeden szczegół. Otóż co roku w czerwcu odbywa się tam „interesująca” impreza: „Dog Meat Festival”. Nazwa jest myląca, ponieważ – nazwijmy ich tak – wystawcy szczycą się swoimi umiejętnościami pichcenia nie tylko psiny, ale także kociny. Jedzenie kotów to w Chinach wciąż żywe zjawisko. Szokujące jest jednak to, że ten problem dotyczy nie tylko Chin.
Wspomniany festiwal w Yulin jest organizowany od 2010 roku, ale sami Chińczycy przekonują, że prezentowana na nim tradycja jest wielowiekowa. Jedzenie psiny i kociny w Chinach nikogo nie szokuje – w kraju działają normalne restauracje oferujące oba mięsa i wbrew pozorom nie są to oferty dla najbiedniejszej warstwy społeczeństwa.
O festiwalu w Yulin zrobiło się głośno dzięki światowym organizacjom broniącym praw zwierząt. Policzyły one, że podczas kilkudniowej imprezy zabijanych jest około 10.000 psów i kotów, wcześniej w większości trzymanych w skandalicznych warunkach, czyli w ciasnych klatkach, bez dostępu do wody i jedzenia.
Impreza przypomina pomieszanie targu z festiwalem ulicznym. Uczestnicy mogą kupować oferowane zwierzęta (żywe lub martwe – bez różnicy), a także oczywiście zasmakować w rzekomo kruchym i delikatnym mięsie z psa lub kota. Dla nas brzmi to makabrycznie, ale dla Chińczyków jest czymś normalnym.
W takim razie bardzo się mylisz. Kocina jest przysmakiem w wielu innych krajach, głównie azjatyckich, między innymi w Wietnamie i na Filipinach. Polaków bardziej szokować może jednak fakt, że mruczki trafiają też na talerze narodów żyjących w pobliżu. Mało kto wie bowiem, że kocina jest jednym z tradycyjnych produktów spożywczych w Szwajcarii.
Szwajcarzy, przynajmniej niektórzy, lubią zarówno psinę, jak i kocinę. Z tej pierwszej robi się tam kiełbasy, a kocie mięso służy bardziej do przyrządzania potrawek. Co ciekawe szwajcarskie prawo absolutnie nie zabrania zabicia własnego (to bardzo ważne) kota w celu jego zjedzenia. Pod naciskiem opinii publicznej dopiero w 2013 roku zakazano tam obrotu kocimi futerkami.
Jak widać jedzenie kotów nie jest domeną tylko egzotycznych narodów. Nas to oczywiście szokuje, zniesmacza, ale miliony ludzi na całym świecie wie swoje i nie zrezygnuje z pichcenia kociny i psiny. Można to zrozumieć, co nie oznacza, że należy akceptować takie wydarzenia, jak makabryczny festiwal w Yulin.