Poznaj historię kociego pielęgniarza

Mariusz Siwko
22.09.2017

O tym kocie swego czasu było bardzo głośno w ogólnopolskich i światowych mediach. Warto przypomnieć jego historię, bo jest naprawdę fascynująca. Radamenes to czarny kot, który zasłynął tym, że pełni rolę... pielęgniarza w bydgoskim schronisku dla zwierząt. Jego wrodzona empatia i opiekuńczość przydają się w toku leczenia innych kotów. Przeczytaj o tym niezwykłym mruczku i przekonaj się, że koty mają w sobie mnóstwo ciepła.

Jak to się zaczęło?

Radamenes nie miał łatwego życia i to już od dnia narodzin. Do schroniska dla zwierząt w Bydgoszczy trafił jako dwumiesięczne kocię i początkowo pracownicy nie dawali mu wielkich szans. Zwierzę było w bardzo złym stanie, miało infekcję układu oddechowego i mogło umrzeć w każdej chwili. Miała zapaść decyzja o uśpieniu kota, aby skrócić jego męczarnie.

Jednak zdarzył się cud. Radamenesem zajęła się weterynarz Lucyna Kuziel-Zawalich, która nie poddała się i walczyła o życie podopiecznego. Początkowo leczenie nie przynosiło żadnych rezultatów. Kot tracił sierść, wyraźnie cierpiał, musiał być izolowany od pozostałych osobników. W końcu nastąpił przełom. Radamenes wrócił do zdrowia i zaczął się prawidłowo rozwijać.

Można powiedzieć, że kot dostał drugie życie. Być może to wydarzenie obudziło w nim potrzebę niesienia pomocy innym zwierzętom. W każdym razie Radamenes został w schronisku etatowym pielęgniarzem. I to dosłownie.

Radamenes – kot do rany przyłóż

Bydgoskie schronisko stało się nowym domem Radamenesa. Bardzo szybko okazało się, że kot garnie się do innych zwierząt, szczególnie cierpiących. Z powodu swojej empatii został nazwany przez pracowników schroniska kotem-pielęgniarzem.

Radamenes z własnej woli jest obecny przy leczeniu innych kotów. Wówczas kładzie się przy cierpiącym zwierzęciu, przytula je, gładzi łapką, a nawet czasami wylizuje uszy. Takie wsparcie okazuje się nieocenione, bo chore czworonogi otoczone opieką Radamenesa znacznie szybciej wracają do zdrowia. Zdolności pielęgniarza są wykorzystywane przede wszystkim w przypadku zwierząt dochodzących do siebie po zabiegach.

Nadal wierzysz, że koty to samoluby?

Przypadek Radamenesa dobitnie pokazuje, że nie wszystkie koty chodzą wyłącznie własnymi ścieżkami i unikają bliższych kontaktów z innymi osobnikami. Trudno przecież wytłumaczyć zachowanie kota-pielęgniarza inaczej, niż dostrzegając w nim ogromną wrażliwość i potrzebę niesienia pomocy.

Prawdopodobnie na takie podejście Radamenesa wpływ miała jego historia i cudowne uratowanie od śmierci. To jednak nie ma większego znaczenia. Ważne, że czarny kot wiernie i bezinteresownie służy innym zwierzętom. Radamenes już teraz jest żywym symbolem bydgoskiego schroniska.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie