Oto powody, dla których mieszkańcy miast nie powinni wypuszczać swoich kotów na dwór

Mateusz Nowak
15.03.2018

Kot wychodzący czy niewychodzący? Ta dyskusja rozgrzewa do czerwoności właścicieli mruczków i obie strony mają tutaj swoje racje. Faktem jest natomiast, że w przypadku osób mieszkających w miastach, nie powinno być żadnego dylematu. Miasto nie jest bezpiecznym terenem do kocich wędrówek bez nadzoru właściciela. Nie wierzysz? W takim razie przeczytaj, jakie zagrożenia czyhają na Twojego pupila.

Bestie

Tak, bestie. Trudno przecież inaczej nazwać ludzi, którzy z premedytacją mordują koty. Takich osób niestety nie brakuje, szczególnie na dużych osiedlach, gdzie znajduje się wiele bloków wielorodzinnych. Zawsze znajdzie się jakiś wariat, który wpadnie na „genialny” pomysł wytrucia okolicznych kotów. Bestie potrafią rozrzucać na trawnikach zanęty w postaci kawałków kiełbasy nasączonych trucizną, a nawet – to już przykład skrajnego bestialstwa – wypełnionych haczykami wędkarskimi.

Jeśli Twój kot połasi się na taki „przysmak”, skończy się to dla niego tragicznie i najpewniej już nigdy go nie zobaczysz. Nie warto zatem ryzykować, bo przecież nie masz pewności, czy na Twoim osiedlu nie mieszkają jacyś narwańcy, którzy poprzysięgli śmierć wszystkim kotom.

Samochody

To oczywisty argument. Wychodzący kot może wpaść pod samochód podczas próby pokonania ruchliwej ulicy. Spore niebezpieczeństwo stanowią też zaparkowane pojazdy. Jeśli kot wpadnie na pomysł ogrzania się w ciepłej komorze silnika, może się to dla niego skończyć bardzo nieciekawie, włącznie ze śmiercią (w wyniku oparzeń czy urazów spowodowanych przez śmigło wentylatora chłodnicy).

Nie zapominaj też, że koty są ciekawskie i uwielbiają wskakiwać na podwyższenia. Nie można wykluczyć, że Twój pupil uszkodzi lakier samochodu sąsiada, co wywoła niezłą awanturę i narazi Cię na spore koszty.

Inne koty

W dużych miastach roi się od bezdomnych i dzikich kotów, które potrafią być zupełnie nieobliczalne, szczególnie w stosunku do obcego osobnika. Twój kot może więc paść ofiarą bandy, która postanowi przepędzić go ze swojego rewiru w jedyny słuszny sposób, czyli przy pomocy agresji. To może się skończyć dotkliwymi urazami.

Dużo bodźców

W mieście kot odbiera mnóstwo różnych sygnałów dźwiękowych i zapachowych, co znacznie utrudnia mu orientację w terenie. Istnieje więc duże ryzyko, że mruczek podczas samotnej wyprawy po prostu się zgubi i już nigdy go nie odnajdziesz. Nie warto zatem ryzykować.

Miasto nie jest kocim „placem zabaw”. To przestrzeń pełna niebezpieczeństw, dlatego najrozsądniej będzie zrezygnować z wypuszczania pupila na dwór. Musi mu wystarczyć mieszkanie, ewentualnie zabezpieczony balkon.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie